Powracamy z analizą cudeńka panny Arcee. Długo, tak, ale im głębiej tym weselej.
Zajrzyjcie pod adres podany w poprzedniej części analizy. Młoda skasowała bloga i próbuje się tłumaczyć... po tym, jak Amano dała jej znać o analizie.
- Bo to Flame – odpowiedziałam jej – to mó smok i…och…możetak wejdziemy do środka co ?
Yyy…dobra, ale…nie wiem czy on się zmieści – powidziałJetFire wzkazując na smoka.
((Bez jaj! Mam uwierzyć, że smok jest większy niż Jetfire...?))
Nie martw się…już on ma swoje sposoby – powiedziałam ipuściłam oczko do Flame , który w ciągu jednej sekundy zamienił się w ducha, apotem bez słowa wleciał do bazy. Zaciekawione Autoboty zajrzały w głąb wylotugdzie przed chwilą zniknął duch jaszczura, jednak żaden z nich nie miał zamiaruwejść\ć do bazy.
((Zmienił się w ducha. Czytaj: zdechł.))
O matko…czy ja zawsze musze wszystko robić ? – mruknęłamsama do siebie i raz dwa „ wskoczyłąm” do wylotu. Gdy wylądowałam zabaczyłąm,że Flame z powrotem zamienił się w smoka i gada sobie z…BUMBLEBEE’EM !
((Gratuluję. Tej odmiany jeszcze nie widziałam.))
Patrzyłamna nich jak na kosmitów
((W przypadku Bumblebee niezbyt się pomyliła...))
i już miałąm zamiar podejść bliżej gdy poczułąm nasobie bardzo ciężki metal. Upadłam . Spojrzałam na właściwiela ogromnego ciałai ze strachem uświadomiłam sobie że spadł na mnie Soundwave !
((?!?!?!?!?!?!?!))
[Soundwave sue-perior.]
Deigh: *SPLAT* Woho! koniec opowiadania!
Spojrzałam na Megatrone który rozwalał wszystko iwszystkich którzy tylko staneli mu na drodze. Był już kilka metrów przedWszechiskrą,
((Której oczywiście wcześniej tam nie było...))
gdy Jazz stanął mu na drodze. Zaczeli walczyć. Na początku Jazzwygrywał,
((Chyba w szachy!))
Deigh: Na kciuki się siłują.
jednak po krótkiej chwili Megatron zyskiwał nad nim przewage. Przezułamek sekundy gdy miałam zamkniete oczy, Megatron uderzył Jazz’a w pierś apotem strzelił prosto w Iskrę robota. Usłyszałam straszliwy krzyk Lily ipatrzłam jak Jazz opada na ziemie. Chciałam im pomóc ale nie mogłam. Spojrzałąm na góre i zobaczyłąm jak Megatronstrzela do mnie z działa. Poczułam jak pocisk rozszapuje moje ciało od wewnątrz.Usłyszałam straszne krzyki, lecz nie miałam nawet siły by odwrócić głowy.
((Odjęło mi mowę. Po prostu siedzę przed monitorem i się śmieję jak głupi do sera.))
Zanim zamknęłam oczy, zobaczyłam duchadziwnej botki, która powiedziała „Koniec…jest początkiem”.
((Na imię jej było Usagi.))
Gdy topowiedziała, wszystko pociemniało w potem…..Umarłam…
((*plays the world's smallest violin*))
- Jezu Chryste - odezwał się gdzieś w dali Hot Rod
((Primus: JA CI DAM JEZU!))
- Jazz ?...Matko Boska Jazz...nie rób mi tego...z kim ja będę się brechać z Optimusa?
((Oho, slash.))
Lily wstała na chwile od Marii i podeszłą do Hot Roda.
- Nic mu nie jest? - spytała
HR odwrócił się i spojrzał na Lily smutnymi oczami
- Nie wiem.Megatron trafił go w iskrę więc...więc...nic już nie jest zależne od nas
((Jak trafił w Iskrę, to choćbyście się poprzepalali, nic nie zmienicie...))
[Dla niewtajemniczonych: Jeśli dostał w iskrę, to tak jakby wzywać ambulans do gościa bez głowy.]
- Nie - odpowiedziała Rita która kocią zręcznością zeskoczyła z beki wiszącej nad sufitem
((Więc jednak Animaniaki. „Humans ain't what they seem to be...”))
- To czy Jazz przeżyje zależy tylko i wyłącznie od niego.A właściwie...od siły jego woli.Jeżeli uzna że nie chce już zyć,to trudno...jego wola
- Jazz który nie chce żyć - powiedział z ironią Iron - fajny żart
((„Powiedział z ironią Iron.” Fajne zdanie.))
[Ironia obrodziła w tym roku lepiej jak kapusta...]
- Żadnych " ale" !. Nie ma tu Optimusa więc przykro mi to stwierdzać ale na razie mam nad wami pełne dowodzenie ,
((I wcale nie brzmię jak Starscream!))
Elita widząc moje ciało całe we krwi, posmutniała i westchnęła smutno.
((Przy okazji była bardzo smutna.))
[A byłby obiad na jutro...]
W końcu byłam dla nich ważną osobą. A dlaczego? Tego sama nie wiem. Gdy coś i się działo, zawsze był obok mnie chociaż jeden Autobot. Gdy byłą burza zawsze w moim pokoju siedziało kilka Botów. I zawsze uzbrojonych. Gdy się ich pytałam,dlaczego są uzbrojeni, nie odpowiadali lub mówili bym zasneła. Nie wiem o ci om chodzi ale jedno jest pewne...jestem im do czegoś potrzebna a to oznacza ,że prędzje czy później będą chciały mnie do czegoś wykorzystać a tego nie zniosę. Cóż...lepiej być wykorzystanym przez Autoboty niż siedzieć w bazie Deceptów.
((A to wszystko w przeciągu jednego dnia jej pobytu w tym świecie.))
- Co z Jazz'em
Elita spojrzałąana niego dziwnie gniewnymi oczami na co szef botów spytał zmieszany
- No co? Nie mogę się spytać o stan mojego żołnierza ?
- Możesz ale sądzę że bardziej powinieneś bać się o zdrowie Marii. W końcu to mała dziewczynka...
((Biedny Jazz... zero szacunku...))
- Nie taka mała...ma 16 lat .
- 15,16,17...i co z tego?...patrząc na nią o mało się nie popłakałam.Wiesz że tylko ona może pokonać Hybreę ,a teraz może nie przeżyc a ty interesujesz się zdrowiem jednego ze swoich żoł...
((I Scyleę.))
- CZY TY NIE ROZUMIESZ CO JA MÓWIĘ ? - krzyczała- Marii nie jest umierająca. Ona UMARłA !!! Co my teraz zrobimy co?...Hybrea pokona nas kiewnięciem palcem. Nawet gdy połaczymy siły z Deceptikonami to i tak nie mam z nią niejmniejszych szans...a wiesz co jest w tym najgorsze ? MARII !...ona miała tylko 15 lat. Przybyła na ziemie żeby zobaczyć ten świat a nie wdawać się w wojny. Była miła,chciała nam pomóc i co z tego ma? Śmierć...jej własna śmierć...nie wiem co ty teraz powiesz jej rodzicom...przyjaciołom...co powiesz Flame'owi co?...nie wiem co...- przerwała.
((Bo energon był za słony...))
- Tak ... żyje...
- Ale ..ale...ale przecież dostała z działą prosto w serce.Jak to możliwe że ona jeszcze żyje ?
((Wystarczyło nie mieć serca.))
Deigh: Działo średnicy małego samochodu ale w serce trafiło..
- Tu jest gorsza częśc historii...proszę..przyjdź do mnie za godzinę.
OP odszedł,zostawiając Elitę samą. Nie wiedziała dlaczego ale czuła,że OP odszedł z jej powodu.i miała racje. Wiele lat temu,Optimus skrycie kochał się w Elicie.Oprócz Jazz'a i Irona nikt o tym nie wiedział.
((I całą resztą Cybertronu.))
Gdy Optimus myślał o Elicie , Jazz zaczął ruszać palcami.
((„Doktorze Frankenstein, niech pan zobaczy!”))
Ratchet o mało się nie przewrócił ze szczęścia i miał już zamiar zawołać reszte gdy zatrzymał się prze dzwiami.
" nie..lepiej jak zowołam Ritę" - pomyślał i wyszedł tylnymi dzwiami.Przez dobre pół godziny chodził po bazie i szukał Rity,która znikneła jak kamień w wode.
((Zostawiając Jazza samego.))
- Hmm.Patrząc na twoje osłabienie i to że...Matko PRIMUSA ! Jazz ! Jesteś ranny !!!
((Primus – Cybertroński Jezus.))
[A, uczę takiego. Pinto de Jesus się zwie.]
- Żadnych "ale" !...Idziesz zemną - powiedziała i zaciągnełą Jazz'a do Rity. Zastępca Optimusa szrpał się i wyrywał jednak z Lily nie miał szans.W końcu nie darmo nazywali ją " Pogromcą Twardzieli" Zrezygnowany Jazz, westchnął i puścił w swoim radiu piosenke " Evenescence - Bring Me To Life"
((Spamalot - „RUN AWAY!”))
[Jak słyszę tą piosenkę, to mam ochotę łapać defibrylator.]
Lily zatrzymała się.Odwróciła się i spojrzała na jego vizor. Westchneła i powiedziała.
((Mój słownik właśnie wyskoczył przez okno.))
- Nie...skąd mam to wiedzieć.Nikt mi nigdy nie mówił że zrobiłem coś źle
- No cóż...pamiętasz jak Lily miała pierwsze treningi?
- No
- Taa...nagrywałeś to a potem zabrałęś połowe aurobotów i puściłęs to jako film. Lily akurat przechodziła obok i to widziała
((YouTube nie zna litości.))
W bazie autobotów panowało wielkie zamieszanie,spowodowane postanowieniem Optimusa co do dalszych losów Marii.
- Optimusie...jesteś pewny,że to jedyne wyjście? - spytała Chromia
- Tak...to moje ostatnie słowa na ten temat
- Prime...wybacz,że tak nie po imieniu ... - powiedział IronHide - ale jesteś pewny,że jej rodzicom to się spodoba?. W liście dokladnie napisali,że jeżeli ich córka wróci choć troche odmieniona to wojna Elficko-Autobocka nie będzie unikniona
((Weźmie się wszystkie Autoboty, przejdą się z prawa na lewo i po kłopocie.))
- Tak wiem,ale chyba lepiej jeżeli wróci do Ellesmery jako Transformer niż jako zwłoki.
A zresztą...skoro ją kochają to nie powinni się przejmować jej nowym wyglądem.
((Ale że niby jak to ma ją wskrzesić?))
- Słusznie...wybacz. Zapomniałem,że to ty jesteś " mózgiem" tej operacji - rzekł i uśmiechnał się
- O tak...zawsze ja. Jak by nikt nie mógł mnie nigdy wyręczyć. Ah..co za życie - odparł
- Hehe , niby kto mógł by cię wyręczyć co? - zaśmiała się Elita - jesteś naszym przywódcą i jednym z najmądrzejszych TF-ów,więc o czym ty mówisz?
((Jak każdy, kto ma Matrycę...))
- A ja się martwie o Lily. Jazz,jak już sam mówiłeś, jest wytrzymały a Lily?. Choroby biorą ją najczęściej a jeszcze gdy nic nie je i nie pije. Myśle że to o nią powinniśmy się martwić.
((Może zachorować np. na rdzę!))
- No nie wiem...ja sądze,że o Jazz'a - powiedział Optimus
- A ja myśle ,że na razie nie powinniśmy się martwić o nikogo - rzekł JetFire wchodząc do pokoju rozmów - w końcu Jazz to mój brata Lily to twarda laska...mówie wam. Będzie dobrze. - powiedział,wziął papiery i wyszedł .
((Standardowy punkt blogaska – poszerzanie drzew genealogicznych postaci z kanonu.))
- Naprawde?... myślałam,że to Jazz był największym luzakiem wśród Autobotów.
- I dobrze myślalaś.Jazz to największy luzka wśród autobotów a JetFire, wśród wszystkich Transformerów - powiedział , zaśmiał się i spojrzał na Elite.
((Oczywiście. Najweselej mu, kiedy mu się przypomina, że mało kto mu ufa.))
Przez chwile patrzyli sobie prosto w oczy, jednak Elita zaczerwieniła się i odwróciła głowe,a potem wyszła zostawiając Optimusa sam na sam,ze swoimi myślami.
((W mordę... Elita i Jetfire...? Mogę już zabić ałtorkę?))
- Boże.Przecież on siedzi tu pnad tydzieć,bez energonu i bez przyjaciół a ja się zastanawiam co tu robić. - pomyślała i wstałą z łóżka,żeby otworzyć drzwi,gdy nagle poczuła bół w brzuchu.Zaczeło jej się kręcić w głowie. Nie miała sił by nawet stać.Mrugnełą oczami i upadła z hukiem na ziemie.
((Okresu na zawołanie dostała czy co?))
Zobaczył śpiącego Ratcheta,który trzymał w ręcę...GŁOWE!!!
Jazz zamknął oczy mając nadzieje,że to tylko przewidzenie, jednak gdy otworzył je spowrotem...Ratchet dalej spał i dalej trzymał głowe. Jazz przyjrzał jej się dokładnie i stwierdził,że to głowa Fembotki. Bardzo ładnej fembotki...która nie miała procesora!
" Na Primusa...to Ratchet morduje kobiety?...boże...w ciągu tego tygodnia sporo się musiało wydarzyć" – pomyślał.
((„Golibroda żonę miał...”))
- Co z nią? - spytał Jazz
- Cóż...jej zachowanie jest typowe jak fakt że...
- Że co? - spytał zpanikowany.
-...żże jest w ciąży - dokończyła Rita która weszła teraz do pokoju.
((No bo masz, oczywiście.))
Jazz otworzył tak szeroko oczy,że aż mu vizor spadł.
- ŻE CO?
- Słyszałeś
- Ale z kim?
- Tego jeszcze nie wiemy...
- Boże - szepnał kapitan autobotów.
- Ejejej...nie panikuj. Nie wimy czy jest w ciązy. ma takie zachowanie,ale... - powiedział Ratchet robiać zkan.
- Nie. Nie jest w ciąży. - powiedział
((Ja już nic nie rozumiem...))
- Ufff - odetchnał Jazz
- A co?...tak ci na tym zależy? - spytała Rita z lekkim uśmieszkiem na twarzy
- No. I to jak.
- Czemu - spytał teraz Ratch.
- No bo...no bo...ja się chyba zakochałęm - powiedział spuszając głowe. Rita otworzyła szeroko oczy u uśmiechneła się jak głupia do sera.
((Ser odwzajemnił uśmiech. Fajnie jest być psychicznym.))
- Masz dopilnować ,żeby od razu po przebudzeniu coś zjadła.
- Spoko...możesz być pewny,że pod moim okiem, zje tyle ile sam Unocron - €smiechnał się
((Włoski Unicron i europejskie uśmiechy.))
- Że jesteś ładna i fajna...a co? Nikt ci tego nigdy nie mówił - spytał odwracając się do niej
- Nie...jesteś pierwszy - powiedziała.
- I pewnie nie ostatni - zaśmiał sę wracając do pracy
Rita spojrzała na niego dziwnym wzrokiem a po chwili podeszła do niego i pocałowała go w policzek
((Jak to jest, że w tym blogu wszystkie pary zaczynają nienawiścią?))
- Dobranoc - powiedziała słodko - nie pracuj za długo .
Ratchet upuścił moją przyszła głowę ( co za świnia !!!) ,pogłaskał się policzku i odpowiedział jej.
((Do roli narratora łaskawie dopuścił mnie sam Horus.))
A ja?...ja obserwowałam to wszystko z miejsca na które ludzie..zwą " niebo"
((„Wszystkie Sue idą do nieba.”))
Spojrzałam na nią a potem wróciła do oglądania Autobotów.Jednak po chwili oglądałam też Deceptikony. Wśród nich była dziwna femconka która drwiła z Megatrona i niszczyła wszystkich którzy ją obrazili lub nie chcieli jej przepuścić.Domyślilam się że to Hybrea.
((Albo Female Starscream. Jedna cholera.))
Na początku małe objaśnienie:P
" " - myślenie.
((Coś nie widać.))
- No nareszcie - mruknął Ratchet kończąc moje ciało. Przyglądał mu się z każdej strony i w końcy uznał,że każdy szczegół jest dopracowany. Gdy już miał odejść , odezwała si,ę Rita
- Nie zapomniałeś o czymś - spytała go w uśmieszkiem.
Ratchet spojrzał na nią z zaciekawieniem.
- Co masz na myśli
((Moduł inteligencji.))
- spytał ja na co ta podeszła do niego, rozpuściła swoje długie, czarne włosy i zaczeła nimi machać na wszystkie strony. Ratchet patrzył na to z maślanymi oczami.
((Audiotele dwa: czy włosy Rity zrobione są z luźnych kabli, metalowych prętów czy włókna szklanego?))
- MAGATRONIE!!! Ty Idioto! Mówiłam ci,że masz ją zostawić dla mnie,a nie zabijać ! - darła się Hybrea, goniąc Megatrona po całej bazie i rzucając w niego ostrzami.
((Bo przecież nasza Mari Su musi być ścigana przez największe zło tego świata.))
- Możesz być pewny,że jak wybije wszystkie Autoboty to TY...będzie następny - warkneła przybliżając swój miecz do jego iskry - a wtedy...będzie za późno na płacze i lamenty.
Popatrzyła na niego z pogardą i splunęła mu w twarz.Megatron odwrócił twarz i chciał odepchnąć femconkę od sebie jednak ta wbiła mu swoje miecze w oba ramiona.
- Szszszsz - syknął - puszczaj !
((Megs! Nie wstyd ci tak? Babie się dajesz?))
Blackout popatrzył na nią i powiedział do siędzącego obok Thundercrackera -
- Ta Hybrea to może i ostra,ale trzeba przyznać że niezła z niej laska
Thunder spojrzał na nią
- Fakt...jest całkiem... - urwał bo Blackout syknał z bólu.
((Czy kogoś to dziwi?))
Wcisnał kod i gdy wszedł do pokoju,zobaczył,że na jego łóżku siedzi Barricade.
((Przedtem Thundercracker myślał o pójściu do łóżka z Hybreą. Chyba wiemy, co powinno się teraz stać.))
Niebieski TF rozglądał się na wszystkie strony ,nieświadomy tego co zaraz się stanie.Spojrzał na góre i zobaczył wielki znak Deceptikonów zrobiony z resztek ciał zabitych autobotów.
((Prawie jak „Shattered Glass”.))
TC stanął wryty.Wiedział,że Megatron był brutalny,ale żeby aż tak?
Nie potrafił powiedzić nawet słowa.W tej chwili ktoś klepnął go po plecach. Odwrócił się i zobaczył Starscream'a
- Pierwszy raz w pokoju Megatrona? - spytał uśmiechnięty
"Co on się tak głupio uśmiecha?" - pomyslał
((Zaczynam mieć naprawdę dziwne pomysły...))
Starscream popatrzył na swego klona i uśmiechnął się kończąs przy tym swoją odpowiedź.
((... Ale Thundercracker nie jest klonem...))
[Begun, the clone war has...]
SS podał mu kubek z napojem.
((Seekerzy – SS Decepticonów.))
[Em, halten Sie..?]
Deceptikony spohrzały na siebie i wyieniły porozumiewawsze spojrzenia.
((I zaczęły mówić po czesku.))
[Joooozin z baaazin...]
- Jak sobie życzysz Sir. - powiedział Starscream siadając na blacie stołu
((Zaraz zacznie na nim tańczyć... Ten blogas robi bardzo dziwne rzeczy z moim umysłem.))
- Wezwałem wa stutaj,ponieważ...
((... macie być świadkami połączenia tych oto Barricade'a i Thundercrackera...))
- Ale..ale...jak to możliwe - spytał Barricade - przecież sam widziałem jak Marii upada martwa.
((Ja za to widziałam, jak Bonecrusher, Blackout, Megatron i Jazz ginęli jeden po drugim, a na blogu ciągle są.))
[A ja czytałam, jak zostały tylko 3 smoki i tylko 3 jeźdźców w Eragonie, a tu proszę!]
- Starscream,mój przyjacielu...mam do ciebie pewne pytanie - powiedział grzecznie do swego zastępcy na co Bariicade zrobił zszokowaną minę
- Jakie Megatronie
- A takie,że...CZYŚ TY JUŻ DO KOŃCA ZGŁUPIAŁ !!!??? - wydarł się
((Zaleciało Galvatronem...))
Thunder który akurat czytał jakiś dokument na temat Optimusa,spadł z krzesła i zrobił fikułka do tyłu.
((Fiukająca kukułka.))
[Rofl break, właśnie wyobraziłam sobie komentarz Amano...]
megatron popatrzył na nich i walnął się w głowe
- Bo jeżeli ona się o tym dowie to ją zabije.Marii jest jeszcze za słaba,żeby ją z nią walczyć.
((A od kiedy to on się tym przejmuje?))
- Cholera - parsknął ze złości - jak jest po hiszpańsku " Kocham cię "?
Spojrzałam na niego i usiadłam na blacie.
- Te quiero
((Siekiero.))
[Pourquoi..? POURQUOI!?]
Otworzyłam oczy i zobaczyłam swoje odbiecie,a wtedy zrobiłam jedyną rzecz jaka przyszła mi go do głowy czyli...
- AAAAAAAA!!! RATCHET!!! COŚ TY ZE MNĄ ZROBIŁ !!!?
((Widziałam to wszystko z nieba, ale i tak się nie spodziewałam!))
- Ojoj...trochę trudne.Ale ułatwie co to.Mnie już nie musisz zeswatywać.
((Za to wyswatać możesz.))
- Wiem...chodzisz z Ritą
Medyk zachłysnął się swoi Energonem i o mało nie zemdłał
- Skąd wiesz,że z nią chodze!!!???
- A mówił ci kiedyś któs,że z góry wszystko lepiej widać? - powiedziałam unosząc brwi
Ratchet otworzył usta.
- To znaczy,że to byłaś....tam na górze.
((I o jego związku pamięta, choć zapomniała, że budują jej ciało.))
- Noooo...fajowo tam jest...serio.Mówie ci...z kuzynką se pogadałam.Z babcią.NAwet se impreze zrobiliśmy z aniołami.Te to kurde naprawdę biedaki są.One mówiły,że takiej impry to od czasu potomu nie miały.Ale poźniej Bóg się trochę wkurzył no i co? Trzeba było sprzątać.Ale najlepsze było jak zrzuciliśmy dwie tony gówna na kolesiów ze szkoły mojego brata- powiedziałam uśmiechając.Spojrzałam na Ratcheta który dosłownie lał ze śmiechu.Patrzyłam na niego i sama zaczełam się smiać.
((*wali głową w kant piły tarczowej*))
- Czekaj,czekaj...mówiłaś o jakiejś Shadowcat tak?
Rita dopiero po chwili zajarzyła o co chodzi.( Tak to jest jak ma się faceta)
- yyy...tak.Ale ona przyleci dopiero jutro...razem z kilkoma innymi...i z Eve
- Eve?...jaka Eve?
((Tą od Wall-E'ego.))
[Shadowcat? Kitty? To teraz mamy i Xmenów?]
- No dobrze...a więc. O Eve jest dużo gadania bo jej narodzenie jest dla nas wielką zagadką i...
((... urodzi ona Boski Miecz...))
[Znowu.]
- A więc. Jak już wiesz,Transformery rodzą się na Cybertronie.lub na kilku innych podobnch planetach np. planeta szybkości skąd pochodzi Hot Rod.
((A Kup z Planety Zmywarek.))
[A Kup Zapałki.]
Ale Eve nie urodziła się na żadnej z tych planet,
- Więc gdzie się urodziła?
- Na Marsie
Byłam w szoku.
- Na...na.Na Marsie?
- Tak - odpowiedział - nie wiemy jak to się stało.Niektórzy sądzą,że urodziła się na Cybertronie,ale porwały ją Decepty,skasowały pamięć i umieściły ją na ziemi.Inni z kolei sądzą,że Eve nie jest Transformerem,tylko zwykłą maszyną na jego kształt.Z kolei jeszcze inni sądzą,że jej rodzice zamieszkali na Marsie z powodu wojny a później ją tam zostawili.
Ja z kolei sądzę,że ta ostatnia jest najbardziej wiarygodna.
((A ja, że to po prostu kolejna Mary Sue...))
[A ma na piersi napisane 00? I we łbie chłopaka w obcisłym wdzianku..?]
Ratchet miał zdziwienie w oczach
((Gratuluję zdania.))
[Wodę w kolanie a cukier w kostkach.]
- No tak,ale czy ja mówie o TF-ach? Mówię o woglę innych istotach.Organicznych istotach.Fakt...Decepty miały na Marsie baze,ale tylko przez kilka lat bo był tam zbyt mało energii.Ale zanim odleciały,kilka z nich zniknełą w tajemniczyh okolicznościach.Był wśro nich Starscream ..Tylko on przetrwał masakre.Gdy dotarł do bazy,miał pozrywane kable a kilka centymetrów od iskry,leżał wbity kolec...o..mniej więcej takiej wielkości - pokazał rękami jakieś 60 cm - Poźniej zaczął im opowiadać,że zaatakowały ich dziwne ,czrne stworzenia woelkośći ludzi.No...może trochę większe.Miały około 2,40 m wysokości.Największy był wielkości transformera.O ile pamiętam,mówił,że oprócz czarnego koloru,miały skóre,długie ogony zakończone właśnie tym kolcem.
Jednak najberdziej charakterysztyczną i najbardziej paskudną rzęczą...były ich pyski.Były długie,nie miały oczy,miały wielkie żeby i...
((Oczy miały wielkie, żeby was lepiej widzieć. - Kto zgadnie, co to za ufok?))
- Długie głowy...pff...teraz to każdy ufoludek ma wielką głowe- parsknełam
- Nie,nie...ty mówisz o głowach gługicz w pionie.One miały je długie w poziomie
" Długie w poziomie...te zęby,ogony...coś mi to przypomina..."
- A może...miały coś jeszcze charakterystycznego?
- Tak...języki
" Języki?...zaraz,zaraz...ja chyba wiem o kim mówi...tylko jak to się nazywało..."
((Xenomorph, słońce.))
[*łapie komórkę* Halo? Ripley?]
- A---jakie języki dokładnie?
Ratchet ( najwyraźniej z obrzydzenia) wzdrygnął a potem zaczął mówić.
- Ich języki...ich języki miały żeby...wogle...ich języki same gryzły - powiedział jaszcze bardziej wzdrygając się
I nagle przypomniał mi się ten kosmita...przeż to był...
- Obcy - mruknełam otwierając usta w zdumieniu
((No CHRZANISZ, młoda.))
- Tak Marii...to Obcy.
((Technicznie Autoboty też są obcymi.))
- A...no tak...wybacz.Pamięc mnie zawodzi.W każdym razie Marii...Generał i strażnik mają za zadanie spowodować, to żeby księzniczka była bezpieczna. Przez te 20 lat była,ale teraz rząd Pradatoró posłał na ziemie swojego wojownika aby ją zabił.Więc na razie...jedyna nadzieje w tobie
((Tak, super, MAMUSIUUUUUUUUUUUUUUU!!!))
Deigh: ...
- Cóż...ciało właściwie takie same,ale nie mają tych długich łbów,mają oczy iii...wsumie mówiąc...bardziej przypominają ludzi niż Obcych
((Co oczywiście prawdą NIE jest, ale ałtorkom nigdy to nie przeszkadzało.))
- Tak...ale o ile wiem,to Wojownik który ma ją zabić też ma bardziej ludzką twarz niż Predator.
- Więc posłałi kobiete?
- Nie - powiedział Ratchet - faceta,ale jego matka była obcyma ojciec predatorm
((*dorysowuje jeszcze jedną kreskę przy pozycji „no a jakże”*))
[Ja czekam na pojawienie się Ha'taków i Boby Fetta.]
Deigh: ......
- Aha... - mryknełam jdenak zaraz po tym krzylnełam
- To one mogą się łączyć??!!!
- Tak...choć są sobie wrogie,to jednak jest kilka przypadków.
Wstałam z krzesła i musiałam chwycić się poręczy bo inaczej bym chyba zemdlała.
- Ale...jak to...ajajaj....teraz to już wszystko jest możliwe.
((Jak to na blogu.))
- No neiw iem chociaż...to w sumie całkiem niezły pomysł.Al ona też się musi w nim zakochać...a oprócz tego,że jest inny nie wiemy jak wygląda.Nosi maske.
- No i kit z tym...wszystko jest mośliwe.- powiedziałam
((Ni mo śliwy, grucha może byk?))
- dzięki...a i..czemu ty mówisz?
BB zrobił pytająca minę ale zarz po tym się rozpromienił i odrzekł
- Bo gdy umarłaś,niechcący dotknąłem twojego serca
Teraz wszystko było zrozumiałe.Gdy dotknie się serca Jeżdzca,odoba ta odzyskuje coś co utraciła.W tym przypadku głos
((*rzyg*))
[Tu miał być komentarz, ale zrezygnowałam.]
Byłam ładną i szczupła,czerwono czarną fembotką.Talia jak u osy,i obcays dodatkowo podkreśliły moją urodę.
((Figura z TF: Animated.))
Do tego miałam sięgające do końca pleców,brozowe włosy z zieloną pasemką.
((Ale bezguście...))
Gdy już przejrzałam swoje nowe ciało od stóp do głow,wyszłam z pokoju,Transformowała się w czerwono czarnego Dodga Vipera i pojechałam na urwiska ,opowiedzieć Flame'owi i księżniczce obcych.
((A prowadził ją Al Bundy.))
Teraz patrzył w gwiazdy.Noc była naprawde gwiaździsta.Wszędzie było mnóstwo wielkich i pięknych gwaizd jednak on patrzył tylko na jedną.
- Widzisz tą gwaizdę? - spytał wzkazując palcem.
((Błyszczała pomiędzy tysiącami innych gwiazd na rozgwieżdżonym, nocnym niebie pełnym gwiazd.))
[Jak sztylet.]
Tak...- teraz ją rozpoznałam - to Vega
((Alicia Vega.))
Deigh: Street Fighter!
- smocze oczy - mruknął
- co? A tak...już - powiedziałam i po zamianie oczu było słychać westchnienie Flame
((Wymienili się oczami czy ki diabeł?!))
- a tera powiedz mi...jakiego to Autobota masz na oku? - spytał unosząc brwi
((Póki co narracja wskazywała na Bumblebee, Prime'a i nawet Megatrona...))
Transformowałam się,położyłam kotka ( a raczej kotkę) na siedzeniu i ruszyłąm w strone bazy.
((A czym go podniosła, rurą wydechową?))
[No chyba, że przejęła rolę Spike'a we wnoszeniu do bazy Soundwave'a i pochodnych.]
Jednak gdy zobaczyłam Sama i Michael'a jak się na mnie gapią to niewytrzymałam i wybuchenałam śmiechem.
((Sam rzucił Mikaelę dla chłopaka z college'u.))
W całej bazie wręcz roiło się od młodych Autobotów którzy...wiadomo co by zrobili gdyby mnie zobaczyli.
((Megalomania i narcyzm razem...))
Po drugie mam 2430 lat i w swoim życiu stoczyłam już 267 bitew i 6 wojen które wszystkie wygrywałam i skopywałm przy tym tyłki takim gościom,że ty nie przeżyłbyś tam ani jednej sekundy
((Przez tyle lat tylko tyle bitew? Chyba liczyła same zwycięstwa.))
" dziwne...gdyby Flame walnął ogonem to było by jakieś wgniecienie...hmmm"zaczełam myśleć gdy nagle usłyszałam jakieś stłumione duchy
; wróg i bram...wróg u bram...śmierć głupim...zwycięstwo mądrym...chroń się bo zginiesz...:
Dobrze znałam ten głos...ten duch nawiedział mnie już od 2 tygodni.
((Banshee!))
Megatron wraz se swoją zgrąją wtargnął do bazy . Było ich...nie wiem...zbyt dużo by policzyć.
((Więcej niż pięć?))
[Raz, dwa, trzy, dużo, mnóstwo...]
Starscream który akurat skończył z Sideswipe'em zobaczył rannego kumpla i wycelował swoje działko w Ceishe
((Nie chcę wiedzieć, o czym ałtorka myślała, pisząc to zdanie.))
SS jeknął a potem padł.Patrzyłam na to i dopiero potem dotarło do mnie co zrobiłąm
Wbiłam miecz Starscream'owi! Nie jakiejś pustej puszcze tylko Starscream'owi ! I to na pierwszej bitwie.Aż tak dobrze walczę?pomyślałam ale nie było czasu na myślenie bo Soundwave zlapał mnie za talie i przeżucił mnie przez plecy.
((Matko Boska elektryczna...))
Miała wielką ranę na nodze i liczne zadrapanie.Dodatkowa po jej czarnych włosach ściekał żółty Energon
((Energon jest różowy...))
Deigh: Tak.. ale 'włosów' nie myła.
Ktoś chwycił mnie w pasie,przeżuciłw przez plecy i wyszedł ze mną z pokoju.
((Unga.))
-No...no teraz Megatron wreszcie to od ciebie wyciągnie - zaśmiał się tak samo jakBarricade
- Co wyciągnie?
- Powinnaś wiedzieć szlicznotko
- Nie mów tak do mnie ty chory imbecylu
- ooo...a co? zrobisz mi coś
- taa...lepiej żebyś nie wiedział co
- ta jasne i
((No dobra, ale kto to mówi?))
Urwał bo do pokoju wszedł Megatron.Wszyscy się przed nim kłonili.Jedynie ja stałam z wściekła miną.Miałam ochote wyrwać się z uścisku Soundwave'a ,prztransformować swoją rękę w miecz i wbić go prosto w iskre tego przeklętego idioty jednak gdy tylko się ruszyłam zaczeła boleć mnie jakś częśc mojego ciała.
((Na pewno nie głowa.))
- to proste...chce ...tego - powiedział stukając mnie plcem w miejscu gdzie była moja iskra
- iskra...oi co ci moja iskra?
- Nie che iskry...chce...Wszechiskre – powiedział.
((Nie. NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIEEEEE.))
_ ale ja nie mam wszechiskry
- T głupia - warknął rozbijając jakąs szklaną podstawke - to ty jesteś wszechiskra!
((Posadźcie mi orchidee na grobie...))
[Lelum polelum, zara spierdzielum...]
((Przerwa. Amano dostała ataku drgawek, łez i histerycznego śmiechu.))
- ty idiotko...myślałaś,że by ci on tym powiedzieli? Ale sądząc, po twoim zdumieniu to raczej twój ojciec chrzesny też ci tego nie powiedział
" mój ojciec chrzesny?"
((Trochę nie ta bajka!))
Deigh: Cosa nostra ma wszędzie interesy.
Nie chiało mi się z nim gadać...
((Bogusiowi też nie.))
- Masz...ale to on ci powie całą twoją histiorię...a teraz - powiedział i chwycił mnie zaplecy - a teraz się trochę zabawimy
((Jak on ją chwycił za plecy? Płyty powyginał?))
Były zimne...wręcz lodowate. Teraz zateskniłam za cieołem autobotów...nawet Sideswipe'a
((...))
- Spokojnie...musisz wiedzieć ,że można jestem twoim wrogiem i chętnie bym cie zabił to jednak szanuje kobiety..nawet takie szmaty jak ty...ciesz się ,że to ja cię trzymam a nie Cyklonus bo już byłabyś w ciązy
((Ta, jasne... Chyba że jest wiatropylna. Wszyscy – poza ałtoreczką – wiedzą, że Cyclonus kocha Galvatrona. *sage nod*))
Megatron właczył jakąś maszyne po czym położył mnie na stole,przypiał jakimiś metalowymi pasami i włączył drugą maszyne po czym stół się ruszył i po chwili byłam już w pozycji pionowej.
((Sprzęt pożyczył od Lokiego. A Shockwave czuje się niepotrzebny.))
Całe moje życie przeleciało mi przd oczami.
To jak znalazłam Flame'a, jak zostałam wojownikiem,jak się pierwszy raz zakochałam,jak rzucaliśmy się śnieżkami z moimi przyjaciółkami. I nagle przypomniała mi się pewna osoba...Lina.
((Chyba nie Inverse...?))
Gdy tak myśłałam,Megatron spojrzał na mnie i bez słowa włożył mi rękę i złapał mnie za iskrę.
Zaczełam krzyczeć z bółu.Czerwone łzy popłyneły po moich polczkach
((Więc chodź, pomaluj mi łzy...))
[Samotne.]
- Buahaha...jak już ją wyjmę to nie będizesz żyła i... - urwał bo coś zaczeło się dziać z moją iskra ( czy też wszechiskrą) .
Stała się nagle czarna i zaczął z niej kapać jakiś płyn który popłynął po ręce Megatrona i zaczęła ją...palić.
((Black Materia jak nic.))
[Albo Silmaril...]
Moje ciało zaczęło się zmieniąc.Stała się silniejsza,moje stopy przekształciły się w łpay,ręce miały bteraz pazury,końcówka rdzenia wyprostowała się i zaczął mi rosnąc ogon.Z moich barków wyrosły dwa wilekie,błoniaste skrzydła...mówiaąc szczerze...byłam teraz jakby..smokiem!
((Ale tylko jakby. W rzeczywistości zmieniła się w młodego gekona.))
Dodatkowo na głowi ewyrosły mi dwa rogi a oczy stały sie krwisto czerwone.
Pasy które mnie przytrzymywały pękły przez co upadłam na ziemie.
Obejrzałam na swoje ręce i ogon ..miałam ochotę krzyczę cale potem...podniasłam dłoń i chciałam zobacztć co się stanie.Skupi,łam się i moja ręka przekształciła się w działo.To sami było z drugą ręką. Mówiąc szczerze...byłąm chodzącym czołkiem.
Wszędzie miałam tytanowe pancerze i ozbrojenie...po tych oględzienach spojrzałam szyderczo na Megatron
((Już mi się nawet nie chce tego komentować...))
Megatron odwrócił się.W ocach miał strach i obłęd.Wycelowałam w niego działo i już miałam w nego wycelować gdy nagle ściana dzieląca pokój i podwórze ,runeła .
((Wycelowała, ale potem stwierdziła, że musi wycelować jeszcze raz.))
[Apsik! O, hej. Fajną macie bazę.]
- Ach tak..wiem...tylko...tylko do Jasnej CHOLERY! O co chodzi z tą wszechiskra...i z moim ojcem chrzesnym?
- ech...liczyłem,że nigdy o to nie spytasz
- no ale...kto nim nest
((Syriusz Black.))
- to on powiniein to powiedzięc
- nie gadaj głupto i tylko wal...nie a czasu
- Marii...nie moge.Dostałem rozkaz od Optimusa i nie mogę
- Pieprzyć rozkazy - krzyknełam - mam wszechiskre zamiast skry i nie zapominaj ,że moge jej uży\ć
((„Mam Wszechiskrę i nie zawaham się jej użyć!”))
Popatrzyłam jak się transformuje i bez słowa zamieniłam się w swoją dawną postać ,transformowałam się w Vipera i bez słowa odjechałam za nim mając a myślach tylko jedno pytanie.
Kto jest moim Ojcem chrzesnym?
((Dowiemy się w następnym odcinku.))
Deigh: Oby wcale..
niedziela, 2 listopada 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)